Podaj Wiosło 2017 – dzień trzeci

Podaj Wiosło 2017 – dzień trzeci

Trzeci i zarazem ostatni dzień Gdańskiego Festiwalu Impro „Podaj Wiosło” był bardzo widowiskowy. Mocne składy, nowe formaty i przede wszystkim dużo improwizacji.

Ten dzień rozpoczął się od nowej formuły „Podaj Dźwięk”: Wesele Figlarza, czyli pierwsza w Polsce paraopera improwizowana. Dyrygentem oraz głównodowodzącym tego punktu programu był Hubert Świątek. Towarzyszyła mu okazjonalna grupa Naddworni, w skład której wchodził zespół muzyczny oraz aktorski. Spektakl składał się z 3 aktów, a zakończyć miał się weselem tytułowego Figlarza, czyli, wybranego głosem publiczności, Kuby Śliwińskiego. Figlarz okazał się również dentystą, którego ciotka (Ewa Fajfer) ugryzła w głowę nieznośnego amanta (Wojciech Tremiszewski), przez co miała problemy z uzębieniem. Tymczasem amant pragnął, aby jego siostrzenica (Katarzyna Chmara) poślubiła Figlarza (zapewne miało jej to poprawić status społeczny, a wujka przybliżyć do ciotki). Siostrzenica nie miała nic przeciwko, bowiem sama robiła maślane oczka w kierunku dentysty, który ukrywał mroczny sekret. Bał się panicznie borowania! Nie obyłoby się bez prawdziwej historii miłosnej, gdyby nie rywal (Wojtek Kamiński) zakochany po uszy w siostrzenicy. Spektakl zaskoczył jednak zakończeniem, bowiem Figlarz, jako czarny charakter, nie poślubił siostrzenicy. Ten zaszczyt spotkał jego rywala.
Moim zdaniem był to zdecydowanie najmocniejszy punkt całego festiwalu. Aktorzy śpiewali cały czas, jak to w klasycznej operze, dodatkowo towarzyszyła im wspaniała muzyka, która zmieniała się w zależności od nastroju scenki. Było to zdecydowanie coś innego. Nie dość, że historia sama w sobie była bardzo ciekawa, to jeszcze podana w bardzo fajny i profesjonalny sposób. Zresztą gdańska publiczność zgodziła się z moją opinią, bowiem był to jedyny spektakl, który otrzymał owacje na stojąco. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Podaj Dźwięk również zagości na festiwalu! Koniecznie!

Następnie na scenę wkroczyła grupa nieśpiewająca, ale zawsze proponująca mocne i energiczne wejście! Mowa oczywiście o Improkracji. Grupa zagrała spektakl Tymczasem, czyli kilka historii rozgrywających się w jednym dużym miejscu, które w pewnym momencie mogą się zacząć splatać. Tym razem spektakl rozegrał się na stacji kosmicznej. Zobaczyliśmy jak żegna się długoletniego kucharza, związek zawodowy pracowników magazynu z odzieżą, czy rozstrojenie nerwowe pracownika skrzydła rolniczego. Największy aplauz wzbudzała jednak siłownia, a konkretnie część, w której Artur Jóskowiak ćwiczył na linach treningowych. Nie powstydziłby się go żaden klub crosfitowy!
Improkracja jak zwykle pokazała wysoki poziom. Bohaterowie każdej historii byli charakterystyczni, publiczność dosłownie z każdą z nich była w stanie się w jakiś sposób utożsamić, a sam format bardzo mi się podobał!

Ostatnim oficjalnym punktem program był Grand Final, który w zeszłym roku wzbudził mój ogromny zachwyt. Jak było w tym roku? Chyba już na zawsze pożegnaliśmy się z bardzo rozbudowanymi i niekiedy trudnymi formatami, które wymyślał Wojtek Tremiszewski. Również w tym roku całość rozpoczęła się od jednego słowa sugestii, którym był „but”. Obejrzeliśmy historię człowieka, który szedł na rozmowę w sprawię pracy do wytwórni filmów „Grzegorz”. Po drodze spotkał dawnego kumpla, który zaproponował mu wsparcie u swojej u byłej, która w owej wytwórni pracuje. Niestety była go nienawidzi, po tym, jak ją zostawił. W międzyczasie poznajemy parę, Gosi (vel. Moniki) oraz Janka. Gosia pisze recenzję dla tejże samej wytwórni filmów (która okazała się wytwórnią filmów porno). Janek był bliskim przyjacielem szefa wytwórni, który lubił uprawiać z nim różnego rodzaju sporty (najlepszym okazały się samolociki). Poskarżył się na słabą recenzję, którą napisała Gosia. Ta w tym czasie spotyka swoją koleżankę ze studiów. Koleżance nie powiodło się tak samo dobrze, pracuję bowiem na kasie w Żabce. Gosia pamiętając o talencie koleżanki proponuję napisanie jej scenariusza, który niestety trafia w ręce Janka…
Całość kończy się dobrze, wszyscy trafiają na jeden jacht, gdzie rozpocząć mają się zdjęcia do nowego filmu wytwórni.

Tak oto zakończyły się wszystkie spektakle tegorocznego Wiosła. Na koniec wielu improwizatorów zebrało się w Klubie Dobry Wieczór, aby przedyskutować program, pracę improwizatorów, sposoby promocji grup, czy tabu na scenie. Relacja z tej części pojawi się zapewne na blogu Małgorzaty Róży Różalskiej, oczekujcie wytrwale.
Festiwal zakończył się, ale nie martwcie się bowiem okazało się oficjalnie, że w przyszłym roku na 100% festiwal się odbędzie! Osobiście już zacieram ręce, nie mogę doczekać się nowych formatów, grup i trendów wśród improwizatorów.
Podaj Wiosło co roku ma wyższy poziom zarówno jeśli chodzi o organizację, jak i poziom artystyczny. Bierze pod uwagę głosy artystów, widowni, wszystkich uczestników, nie pozostaje obojętna na uwagi. Bardzo dziękuję wszystkim za możliwość tak świetnej zabawy! A wy, jeżeli jeszcze nie uczestniczyliście w tym wspaniałym improwizatorskim święcie mam nadzieję do zobaczenia za rok!

Relacjonowała: Anna Kłosowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.