25 i 26 sierpnia 2018 roku odbyła się ósma edycja Festiwalu Improwizacji Teatralnej “321Impro” w Konstancinie – Jeziornej. Dwudniowy program, okraszony podtytułem “Powrót do przyszłości” wypełniony był występami grup z Warszawy, Wrocławia i Bydgoszczy.
Tegoroczną edycję ozdobiły dawno nie widziane grupy takie jak: Afront, BCA FLASH, a także zespoły występujące w Konstancinie po raz pierwszy: Paptak, Oranżada na Miejscu, Damy na Pany, Disco Girls i Comedy Impro Banda. Organizatorzy więc postawili zarówno na grupy młode, jak i mniej znane. Wisienką na torcie były także: Mecz Teatr Impro Ab Ovo kontra Łowcy.B oraz Music Impro Show.
Tytuł “Powrót do przeszłości” podyktowany był różnorodnością spektakli i formatów. Afront zabrał nas do czasów Szekspira, Comedy Impro Banda do dwudziestolecia międzywojennego, a Disco Girls do różowych lat osiemdziesiątych.
Sobota
Afront
Grupa Afront pojawiła się po dłuższej przerwie na scenie festiwalowej. Zaprezentowały format „Nienapisane dzieła Szekspira”. Duża lekkość w rymowaniu i narracji szekspirowskiej połączona z udziałem publiczności, która decydowała o tzw. „kamieniach milowych” spektaklu sprawiły, że ten występ na pewno zostanie w pamięci publiczności konstancińskiej. Była miłość, była śmierć. Na 30 minut w Konstancinie pojawił się duch Williama Szekspira.
Oranżada na miejscu
Dla duetu Oranżady na miejscu tj. Joanny Jóskowiak i Piotra Zdebskiego, było to drugi festiwal na przestrzeni dwóch miesięcy. Po debiucie na WIFE w Warszawie, przyszła pora na oddalony kilkanaście kliometrów od stolicy Konstancin. Oczekiwania były po WIFie spore i aboslutnie nie zawiedli publiczności. Znów zabrali nas w cudowną, sentymentalną podróż, naznaczając swoje historie i postaci wszelkimi smakami dzieciństwa z lat 90. Przede wszystkim warto zauważyć świetną energię, jaka panuje między tą dwójką improwizatorów. Czujność w reagowaniu na siebie, wzajemne podbijanie pomysłów… Oranżada z występu na występ buduje swoją markę w polskim impro i nie powinno nikogo zaskoczyć gdy za parę lat regularnie będziemy widzieć Asię i Piotrka na głównych scenach festiwalowych.
Paptak
Już drugi raz miałam okazję zobaczyć jeszcze niezbyt popularną, a jakże utalentowaną grupę Paptak. Tym razem grali w nieco okrojonym, bo czteroosobowym, składzie. Format natomiast został ten sam – nieśmiertelny, genialny “No exit”, który sprawia, że spektakl staje się jedną, długą sceną zbiorową. Akcja dzieje się bowiem w jednej przestrzeni. Do Paptaka dołączyła Asia Jóskowiak z grup Improkracja i Oranżada na miejscu, co znacznie wzbogaciło ich występ, zwłaszcza, że grali w męskim składzie. Bohaterami byli znajomi na sali prób, przygotowujący się do koncertu. Asia miała okazję zagrać osiemnastolatkę zaraz po maturze, co wydaje mi się interesującym wyzwaniem, z którym poradziła sobie w naturalny sposób. Bardzo podobały mi się prowadzone rozmowy o pozornie nieistotnych rzeczach, które stawały się metaforą czegoś większego. Bardzo duży nacisk na relacje, świetnie ogrywana pantomima (utkwiła mi w pamięci scena z omawianiem obrazów Asi), rozmowy prowadzone na wielu płaszczyznach i cięte riposty. Ineresujące było pokazanie bohaterów o dużych rozbieżnościach wiekowych. Zaskoczyło mnie również, że spektakl zakończył się względnie pozytywnie. Spodziewałam się większej dramy, której doświadczyłam chociażby na Festiwalu JO w Toruniu.
Impro Mecz
Na podkreślenie zasługuje świetna oprawa techniczna spektaklu – perfekcyjna zabawa światłem i dźwiękiem. Bardzo podobała mi się pompatyczna muzyka filmowa, puszczona na samym początku. Wprowadziła widzów w świetny klimat. Niestety czar nieco prysł, gdy przerwano, aby przeprowadzić część oficjalną konferansjerki (przedstawienie partnerów, podziękowania, itd.). Wydaje mi się, że trafniejszym byłoby wykonanie części organizacyjnej, a potem skupienie się na części artystycznej. Podczas show rywalizowali ze sobą członkowie kabaretu Łowcy.B. oraz improwizatorzy z Teatru Ab Ovo. Składy były jednak regularnie mieszane. Szkoda, że w meczu nie występowała żadna improwizatorka. Myślę, że warto byłoby pomyśleć na przyszłość o różnorodności płciowej. Cały występ utrzymany był w tonie poetycko – muzycznym, a więc w doskonały sposób podkreślał największe talenty występujących. Bardzo podobało mi się artystyczne aktywizowanie publiczności przed grami muzycznymi. Improwizatorzy doskonale bawili się konwencjami muzycznymi i rymami. Szczególnie w pamięci zapadł mi klub osiedlowy poetów i mistrzowski wiersz młodego: “Żołnierz prał kołnierz. W pralce, po walce”. Wydaje mi się, że show mógłby trwać nieco krócej, ponieważ na koniec energia już trochę opadała.
Disco Girls
Katarzyna Chamara i Alicja Dobrowolna – świetne improwizatorki, przyjaciółki, a nawet siostry z duetu “Dwie Siostry”. Nocą zamieniają się w różowe gwiazdy Disco lat osiemdziesiątych. Tym razem mieliśmy okazję zanurzyć się w cekinowy świat dziewczyn podczas koncertu w altanie o 22.30. W mojej opinii, dość dużym wyzwaniem były trudne warunki techniczne. Dziewczynom przerywano głośnymi, wulgarnymi komentarzami osób siedzących przy stolikach parę metrów od altany i rubasznymi tańcami pijanych widzów. Może na przyszość warto byłoby pomyśleć o jakimś sposobie niwelacji tego typu zachowań. Disco Girls poradziły sobie jednak doskonale. Potrafiły porwać każdego do tańca, podniosły energię do zenitu. Sprawiły, że pod koniec na parkiecie stali prawie wszyscy, głośno śpiewając wspaniałe teksty piosenek. Alicja zachwyciła mnie swoim poetyckim tańcem przy liściach, a Kasia – doskonałym głosem. Widać, że dziewczyny czują się ze sobą świetnie na scenie i po prostu realizują swoje kolejne impro marzenie, wydurniając się w tak świetnym i oryginalnym formacie.
Niedziela
Comedy Impro Banda
Niedzielę otworzył kwartet Comedy Impro Bandy, który kwiatami podziękował Kasi Michalskiej za wspólną pracę. Po tej krótkiej ceremonii grupa, składająca się z zawodowych aktorów, zabrała nas swoim występem do klimatów lat międzywojennych. Piosenki stylizowane na lata dwudzieste XX wieku, stroje żywcem wyjęte z tych czasów oraz sama narracja scen w zgrabny sposób przeniosła nas w czasie. Czy tak by wyglądało impro w tamtych latach? Zapewne tak! Widać było swobodę w tej konwencji i duży luz ze śpiewaniem piosenek improwizowanych. Z racji stylistyki tempo spektaklu było trochę jednostajne, ale absolutnie nie można mieć tego nikomu za złe. Comedy Impro Banda była najmłodszą (stażem w świecie impro) grupą na tym festiwalu. Założeni w październiku 2017 roku, grający impro w konwencji, jak najbardziej mają szansę wpisać się na mapę impro w Polsce i zaznaczyć swoją obecność jeszcze nie raz.
Damy na Pany
Ostatnim razem widziałam “Wielką Interpretację” na Festiwalu Podaj Wiosło parę lat temu, więc cieszyłam się, mogąc ją zobaczyć po tak długim czasie. Format polega na inspirowaniu się obrazami wybranymi przez publiczność i tworzeniu na ich podstawie krótszych bądź dłuższych historii. Uważam, że rzadko czerpiemy w impro z szeroko rozumianej sztuki (a tym bardziej malarskiej), a więc bardzo podoba mi się ten format. Urzekła mnie świetna pantomima Karoliny i jej trafne, zabawne riposty. Podobało mi się, że historie i ich bohaterowie były nietuzinkowe, niestandardowe. Zobaczyliśmy między innymi historię dziewczyny z prowincji nie umiejącej dostosować się do życia w wegańskiej stolicy Polski czy historię dziewczyny całe życie suszącej ręcznik swojemu przyjacielowi – pływakowi. Trochę zabrakło mi wysokich stawek i mocnych wyborów – tak, abym bardziej zaangażowała się w dramaty i kibicowała postaciom. Tak czy inaczej, Damy na Pany trzymają poziom, jak zawsze.
BCA Flash
BCA Flash to grupa, która powstała dzięki zorganizowanym przez Dom Kultury Konstancin warsztatom improwizacji, prowadzonym przez Katarzynę Michalską. Skład jest liczny, męski. Brak pierwiastka żeńskiego rzucał mi się to w oczy zwłaszcza w momentach budowania intymnych relacji opartych na fizyczności. Jakkolwiek relacje te były prawdziwe i piękne, to wydawało mi się, że nie do końca czuli się komfortowo trzymając się za ręce, patrząc sobie głęboko w oczy, przytulając się czy całując. Warto podkreślić, że wyglądali bardzo elegancko na scenie, a ubiór sceniczny jest według mnie bardzo istotny. Dużym maknamentem występu była kooperacja z muzykiem, której praktycznie nie było. Ponoć grali z nim po raz pierwszy, ale rzeczywiście dość mocno rzucała się w uszy niespójność muzyki i scen. Podobało mi się, że grali dużo emocjonalnych, intymnych scen, mocno opartych na relacjach znających, lubiących i szanujących się osób.
Music Impro Show
Wisienką na koniec niedzielnego dnia, a także całego festiwalu był Music Impro Show, w któym wystąpili członkowie teatru improv Ab Ovo, a także: Joanna Kołaczkowska, Anna Czartoryska – Niemczycka oraz Kacper Kuszewski. Akompaniowali im doskonali jazzmani. Bardzo podobała mi się rozgrzewka publiczności, którą przeprowadziła Katarzyna Michalska, wybierając jedną osobę z najgorszym słuchem muzycznym na sali. Byłam zachwycona poziomem wokalnym i aktorskim wszystkich występujących. Szczególnym zaskoczeniem był dla mnie Kacper Kuszewski, który powalił mnie głosem, rymami i tym, w jak doskonały sposób radził sobie z improwizacją w scenkach. Bardzo podobała mi się zabawa narodowościami, konwencjami i akcentami w scenkach. Sczególnie zapadła mi w pamięć scena szwedzkiego dramatu obyczajowego w Ikei. Według mnie, można byłoby skrócić nieco część wprowadzenia do gier, zbierania sugestii i pogawędek z publicznością na rzecz soczystego impro i śpiewu. Myślę, że Music Impro Show był gratką zarówno dla entuzjastów impro, jak i samych improwizatorów.
Relacjonowała: Emilia Szydłowska