ImproH 2017 – dzień pierwszy

ImproH 2017 – dzień pierwszy

W dniach 8-9 grudnia w zielonogórskiej Piwnicy Artystycznej Kawon odbyła się druga edycja ImproHu – Festiwalu Improwizacji i Humoru. Zielona Góra to silny ośrodek komediowy i kwestią czasu było kiedy odbędzie się tu festiwal impro. Pierwszy dzień należał do lokalnych artystów.

Wieczór poprowadził duet Jarosława Marka Sobańskiego oraz legendy zielonogórskiej sceny kabaretowej, czy też jak powiedział kiedyś Piotr Bałtroczyk, Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretu, Władysław Sikora (współtwórca m.in. kabaretu Potem). Zaprosili nas na przegląd „The Best of Gęba„, chociaż sami zastrzegli, że to, co robią w Gębie (lokalu, który od wielu lat wypuszcza kolejne formacje kabaretowe) czasami jest normalne, czasami dziwne, czasami piękne. I tak też było w piątkowy wieczór na scenie Piwnicy Artystycznej Kawon.

Począwszy od piosenki Uli Jurkiewicz, dyrektorki festiwalu ImproH, przez krótkie skecze, po dłuższe skecze kabaretowe, piosenki, playbacki (tu trzeba wyróżnić świetne „wykonania” hitów takich jak „Tunak Tunak”, „Wrecking ball” i „Więzienne Tango”), czy też standup. Dla fanów kabaretów na pewno taki wieczór to była prawdziwa uczta. Różne podejścia do form scenicznych, prawdziwy misz-masz. Dla osób ze środowiska impro, które nie miały okazji nigdy oglądać kabaretów, była to świetna okazja, żeby zobaczyć przekrój form kabaretowych w dwugodzinnej pigułce.

Po krótkiej przerwie wróciliśmy na salę występową, żeby zobaczyć pierwszy występ impro na tegorocznym ImproHu. Inicjatywa sceniczna Fruuu (tego dnia na scenie w składzie: Ula Jurkiewicz, Barbara Kopacz, Olga Dawidowicz, Patryk Cyplik, Łukasz Skrzypek Dołęga, Paweł Pieniążek oraz Jakub Stępniak) zaprezentowała widzom format Armando. Na podstawie krótkich monologów (lub długich historii-anegdot) zagrali historię o podłożu budowlano-hipnotyzującym. Te dwa wątki powracały do nas co kilka scen. Widać, że Fruuu, mają duży luz sceniczny, bawią się ze sobą świetnie i wielokrotnie rozśmieszali widzów, czy to bardzo dobrym postaciowaniem (Paweł Pieniążek w roli doktora), czy to ogrywaniem przedmiotów (scena ze skałą narzutową, która się turla).

Piątkowy wieczór w Kawonie był dla mnie swego rodzaju pokazaniem tożsamości impro w Zielonej Górze. Bo w tym legendarnym Zagłębiu Kabaretowym impro jest takim młodszym bratem, ale bratem, który już odrósł od ziemii i chce się usamodzielniać, nie zapominając o swojej rodzinie.

Relacjonował: Rafał Kaczmarski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.