Dzień drugi ImproHu – Festiwalu Improwizacji i Humoru w całości poświęcony był improwizacji. Na scenie Kawonu zaprezentowały się grupy z całej Polski, a całość festiwalu została zakończona w bardzo efektowny sposób.
W ramach festiwalu zorganizowana została Otwarta Scena Impro, na którą mogły się zgłaszać z całej Polski. Pierwszą z zaproszonych grup było Coś Krótkiego z Warszawy. W długiej formie historii poznaliśmy przyjaciół i pracowników korporacji, którzy zostają rozdzieleni na skutek awansu jednego z nich. Widzieliśmy historię o rozłące, tęsknocie, a także o dziwnych praktykach rozwoju (awans albo zwolnienie). Grupa w umiejętny sposób wplatała kolejne struktury znane z krótkich gier do długiej fabuły. Świetnie również całością historii nawiązali do początkowej sugestii „Braci się nie traci”. Był to dobry występ i zawiesił wysoko poprzeczkę dla pozostałych grup.
Jako drugi zaprezentował się na scenie L et S Duet. Duet z Gdańska zaprezentował swój sztandarowy format „Tymbarki”, w którym w dowolnym momencie mogli przeczytać sentencję znajdującą się pod nakrętką. Te sentencje były jedynie dodatkiem, gdyż nie były stosowane co chwilę. Głównym daniem była swoboda sceniczna obu improwizatorów. NIejednokrotnie doprowadzali się wzajemnie do śmiechu, co potwierdza tylko to, że świetnie się ze sobą czują na scenie.
Po składach wieloosobowych nadszedł czas na niszę. Na scenie pojawił się Rafał Kaczmarski z Gdańska. W wyniku selekcji zaprosił na scenę Paulinę, z którą przeprowadził wywiad a następnie wspólnie zagrał. O Paulinie dowiedzieliśmy się, że sprzedaje windy, jej mąż jest jej znajomym i że chciałaby być zdrowa i szczęśliwa do końca życia. Rafał pokazał ogromne umiejętności prowadzenia historii. W mistrzowski sposób wyciągał smaczki z rozmowy i budował z nich wątki fabularne. Największym jednak atutem Rafał jest stuprocentowe poświęcenie uwagi swojej partnerce i czynienie z niej gwiazdy występu. Paulina też niejednokrotnie brylowała niesamowicie błyskotliwymi tekstami. Był to jeden z najciekawszych występów festiwalu.
Jako ostatnia na Otwartą Scenę weszła grupa LampArt. Jest to nowy skład złożony z krakowskich improwizatorów. Pokazali oni Strumień Świadomości a za sugestię wzięli interpretację słowa z sennika. Mimo młodego stażu w tym składzie, widać było duże zrozumienie. Improwizatorzy nie bali się wchodzić w sceny wieloosobowe co zwykle jest sporym wyzwaniem. Świetnie się czuli razem na scenie i widać było, że ten skład w przyszłości pokaże naprawdę ciekawe występy. Całość zakończyli lekcjami, jakie wynieśli z przedstawionych historii.
Po Otwartej Scenie nadszedł czas na grupę specjalnie zaproszoną na festiwal. Były to Impy z Warszawy. Przedstawili oni fabułę, w której łączyli kilka wątków w jeden. Impy sami o sobie mówią, że są nerdami. Na ich występach zawsze można poszerzyć swój zakres wiedzy. Tak oto mogliśmy zobaczyć między innymi scenę stworzenia przez Wielki Latający Trójkąt z Okiem, ze Skrzydełkami, geometrii nieeuklidesowej i euklidesowej. Dowiedzieliśmy się też, że życie na Alfa Centauri B jest najlepsze i nie ma tam konsekwencji. Najciekawszym jednak momentem występu była kulminacyjna scena występu. Bohater wątku, Kornel, musiał podjąć ważną decyzję, czy samemu wypić ostatnią szklankę soku, czy oddać ją małemu chłopcu. Jeśli Kornel nie wypije soku, zginie. Jeśli chłopiec nie wypije soku, nie wygra w szkolnej olimpiadzie. Publiczność zaczęła skandować „Wypij”, „Wylej” i „Oddaj”. Ostateczna decyzja o oddaniu soku spotkała się z aplauzem.
Po występie Impów nastąpiła przerwa, a po niej odbył się koncert Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn. Choć pora była późna, to po widzach nie sposób było tego poznać. Wszyscy bawili się w rytm dobrej muzyki, a wielu widzom piosenki wkręciły się na dłużej. Choć w przeszłości SMKKPM miała zacięcie komediowe, to tu teksty były głębsze i dawały do myślenia. Miła odskocznia to typowego line-upu festiwalu.
Na tym zakończył się festiwal. Był to festiwal nietypowy festiwal, ale w żaden sposób gorszy. ImproH udowodnił, że młodzi radzą sobie świetnie na scenie i wcale nie odstają od starych wyjadaczy. Niech to będzie iskierka zmiany, która będzie się tliła w przyszłości polskiego impro.
Relacjonował: Tadeusz Jaśkiewicz