Improfest 2016 – relacja z dnia trzeciego

Improfest 2016 – relacja z dnia trzeciego

Trzeci i zarazem ostatni dzień rozpoczęli goście z zagranicy, czyli Jim Libby, Rod Ben Zeev, oraz Neil Curran. Na jednej scenie mieli pokazać swój warsztat oraz mistrzostwo, zresztą ich występ nazwany został „Master Show”. Były to krótkie gry proponowane przez każdego z artystów, np. dwugłowy ekspert (w tym wypadku ekspert od historii Polski), dubbing wzajemny zagrany w 3 osoby, czy scena w stylu kina noir. Było dynamicznie, zabawnie i po prostu była to frajda dla samych wykonawców. Po występie miałam jednak mieszane uczucia. Z jednej strony bawiłam się wyśmienicie i śmiałam się do łez, z drugiej jednak po szumnym tytule „Masters Show” spodziewałam się spektaklu, który mnie zaskoczy i sprawi, że będę zbierała szczękę z podłogi.
Następnie na scenę wkroczyła warszawska grupa Klancyk, jeden z weteranów polskiego impro, ze swoim sprawdzonym formatem „Zaburzone osobowości”. Panowie na sam początek stworzyli zarys postaci, który po dogłębnym wywiadzie nabierał kształtów. Poznaliśmy abstrakcyjną historię Gerwazego, Wiktorii, Zygmunta i Adama, których ulubionym miejscem spędzenia czasu była sauna. Do ich hermetycznej społeczności wkrótce dołączyć miał „nowy nagi człowiek”. Format był bardzo ciekawy, podobał mi się sposób budowania postaci, wywiad jednak mógłby być nieco krótszy. Nie każdemu też spodobała się abstrakcja, która aż wylewała się z całej historii, jednak ja akurat takie poczucie humoru lubię, więc byłam zachwycona.

Finał to zawsze część każdego festiwalu, na którą czekam z niecierpliwością, ponieważ możemy wówczas zobaczyć wreszcie wszystkie grupy razem wykonujące innowacyjny format wymyślany przez organizatorów. Tym razem była ta jedna historia, którą opowiedziana była przez 5 grup. W każdej występowały te same postacie, odgrywane przez inne osoby, które charakteryzowały rekwizyty, wybrane przez pierwszą grupę. Poznaliśmy historię o bardzo romantycznym tytule „Zakochany księżyc”. Głównymi postaciami były Justyna (burdel mama z czerwonymi i kłopotliwymi rękawiczkami), Magda (chodząca w welonie i szukająca miłości), dziadek ukrywający złoto, oraz Jeremy, znany piosenkarz. Co pewien czas pojawiały się również inne postacie bez rekwizytów. Format był bardzo ciekawy, pokazał różnorodność wszystkich grup, ich poczucie humoru, oraz spojrzenie na całą fabułę. Dodatkowo Kasia Chmara w roli śpiewającego Jeremiego była wręcz zjawiskowa!

Z roku na rok festiwal rozbudowuje swój program, zaprasza wybitne postaci z Polski i zagranicy, a Ci zaskakują coraz to nowszymi formatami i sposobem gry. Jak już pisałam w poprzedniej relacji moimi faworytami byli Neil Curran oraz Improkracja. To właśnie po ich występach długo nie mogłam się pozbierać z emocji i zachwytu.
Organizatorzy, czyli krakowska grupa Ad Hoc po raz kolejny pokazała klasę, urządzając wspaniałe święto improwizacji! Myślę, że nikt nie opuścił festiwalu zawiedziony, bowiem jak można zawieść się tak wysokim poziomem? Poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko, zatem nie mogę już doczekać się przyszłego roku i niespodzianek, które nas czekają!

Niech moc impro będzie z wami!

Relacjonowała: Anna Kłosowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.