Improfest 2016 – relacja z dnia drugiego

Improfest 2016 – relacja z dnia drugiego

Sobota to dzień drugi festiwalu, ale też dzień, w którym zaprezentowało się najwięcej grup. Jak im poszło?

Sobotnią część Improfestu rozpoczął występ warszawskiej formacji Hurt Luster. Grupa składająca się z trzech kobiet postanowiła pokazać publice, na czym polega jeden z najbardziej znanych formatów impro, czyli Harold. Jestem święcie przekonana, że tak właśnie to powinno wyglądać. Podobało mi się dosłownie wszystko, ogranie postaci, płynne przejścia między poszczególnymi scenami. Widać, że artystki bardzo dobrze się znają, obserwują każdy swój ruch, momentalnie reagując na każdą ofertę. Niesamowite wrażenie robiły grupowe scenki, w których doskonale się synchronizowały, tworząc niesamowite widowisko muzyczno-taneczne. Grupa była tak wspaniała, że publiczność nagrodziła ją owacjami na stojąco. A wszystko to powstało z jednego „zimorodka”.

Jako drugi zaprezentował się gość zagraniczny Neil Curran. Powiem szczerze, że właśnie jego wstęp wzbudził moje największe zainteresowanie. Spektakl nazywał się „Neil + 1”, a głównym partnerem scenicznym aktora miała być osoba z publiczności, która po raz pierwszy gościła na występie impro i totalnie nie orientowała się w jej zasadach. Padło na Przemka, pianistę z Wrocławia, który po krótkim wywiadzie wystąpił z Neilem w historii opartej na jego życiu. Byłam zachwycona tym, co zobaczyłam. Neil wspaniale poprowadził Przemka przez historię, budując ją na każdym jego słowie i geście. Padły oczywiście słowa, że Neilowi się poszczęściło, gdyż Przemek okazał się bardzo otwarty i szybko zrozumiał mniej więcej o co w tym całym impro chodzi. Jednak każdy, kto improwizuje na scenie, wie, jak ciężko jest niekiedy stworzyć historię nawet z całą grupą wspierających Cię ludzi. Tym większy szacunek do Neila, że był w stanie samemu ograć całą historię, wcielając się w kilka postaci, dodatkowo słuchając i obserwując partnera wykorzystując dosłownie wszystko, co wypowie i zrobi. I to wszystko na pełnej energii. Neilowi należy się ogromny szacunek, zresztą otrzymał zasłużone owacje na stojąco! Mam głęboką nadzieję, że jeszcze pojawi się w Polsce, aby każdy mógł przekonać się, jak utalentowanym jest człowiekiem!

Po tym wspaniałym występie poprzeczka została ustawiona niesamowicie wysoko, dlatego następna grupa, czyli Ab Ovo z Warszawy, miała dosyć ciężkie zadanie. Na scenie bywało różnie, ale aktorom nie można odmówić umiejętności technicznych, oraz wspaniałych możliwości wokalnych.

Po przerwie na scenę wkroczył duet-legenda, czyli Muzyczne chwile z Maćkiem i Krzyśkiem. Na scenie przedstawili swoje największe przeboje, wykorzystując do tego syntezator dźwięku i tworząc na żywo nie tylko teksty, ale i muzykę, w różnej konwencji od rocka, poprzez techno, skończywszy na rapie. Za każdym razem tworzyli nieco psychodeliczny klimat. Rozhisteryzowana publiczność była tak zachwycona, że domagała się bisów.

Jako ostatni na scenę wkroczył stały gość festiwalu, czyli wrocławska grupa Improkracja, która zagrała format pt. „Strumień świadomości”. Można by rozpisywać się jak cudowny był to występ, lecz ciężko zawrzeć to wszystko w słowach. Doskonałe zgranie, poczucie humoru, eskalacja, abstrakcja, mistrzowskie tworzenie tła i bardzo szybkie reakcje. Nie było czasu na nudę, wszystko działo się w ekspresowym tempie, co jest tylko dowodem na to, jak doskonale czują się ze sobą występujący i jak bardzo sobie ufają. Oczywiście otrzymali zasłużone owacje na stojąco!

Występ Improkracji, wraz z Neilem, to moje osobiste dwie perełki tego festiwalu, o których byłam w stanie rozmawiać do późnych godzin wieczornych (lub wczesnych porannych).

Co wcale nie oznacza, że w kolejnym dniu wiało nudą! Było równie ciekawie!

Relacjonowała: Anna Kłosowska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.