Podaj Wiosło 2018 – dzień pierwszy

Podaj Wiosło 2018 – dzień pierwszy

Razem z wiosną ludziom znów chce się żyć. Improwizatorom chce się żyć nawet bardziej. Bo to właśnie wiosną odbywa się Gdański Festiwal Improwizacji „Podaj Wiosło”. W tym roku była to już szczęśliwa, siódma edycja. Jak zawsze można było się spodziewać całego przekroju improwizowanych form scenicznych i świetnej atmosfery. I w zasadzie tak też było.Festiwal rozpoczął się nieoficjalnie już w czwartek poprzez Otwarte Dżemogranie. W tym wydarzeniu wzięło udział kilku improwizatorów z całego kraju, którzy przyjechali na festiwal. W takim właśnie składzie zagrali krótkie gry. Jak zwykle w przypadku krótkich gier, było nieprzewidywalnie i śmiesznie.

Część oficjalną w Teatrze Miniatura otworzył występ Jachimek Tremiszewski Trio z Trójmiasta. Szymon i Wojciech wespół z Hubertem Świątkiem zabrali nas w podróż w świat katamarenem. Czarował przede wszystkim Wojtek grając często kilka postaci jednocześnie. Z drugiej strony to Szymon wiódł prym w piosenkach. Dobrze się oglądało luźne podejście improwizatorów do opowiadanej historii. Nie bali się w trakcie sceny uściślać sobie kim są, gdy byli na granicy pogubienia się. Inni improwizatorzy w takiej sytuacji zaczęliby szyć i uzasadniać akcje. Wojtek i Szymon robili to na spokojnie, by zarówno oni, jak i publiczność mieli klarowność sytuacji.

Drugim elementem wieczoru był występ stałego bywalca wszelakich festiwali impro, czyli Improkracja z Wrocławia. Improkraci przedstawili formę bez formy, czy jak to sami nazwali free-form. Brak odgórnie narzuconej struktury zaowocował całkowitą dzikość scen. W pamięć na pewno zapadł wątek znajomości człowieka i gołębia zakończony ślubem.

Po przerwie przyszedł czas na Kwadruplet. Pod tą nazwą kryły się występy czterech grup w formatach opracowanych specjalnie na festiwal. Grupy mogły wybrać sobie nazwę formatu spośród nadesłanych na Facebooka festiwalu propozycji.

Pierwsi wystąpili Siedem Razy Jeden w formacie „Carpe Diem”. W tym formacie zaczynali scenkę w taki sam sposób, jednak bohater przeżywał swoisty dzień świstaka, nawiązując do kultowego filmu. Format był bardzo ciekawy, jednak ograniczenie czasowe nie pozwoliło grupie w pełni wykorzystać jego potencjału.

Dwaj Panowie wybrali dla siebie tytuł „Izolacja”. Artur i Mateusz w swoim stylu dokonali inwazyjnej operacji na naszych wspomnieniach z dzieciństwa. Siedząc w bunkrze brutalnie rozprawili się z rysami psychologicznymi postaci z Kubusia Puchatka. Dowiedzieliśmy się między innymi, że tak naprawdę Tygrysek był zawsze naćpany, Prosiaczek miał depresję, a Pan Sowa to ślepa k…   Ach żegnaj, słodka niewinności.

Trzecią grupą był(a) Daniella, czyli Dan Seyfried i Ella Galt, prowadzący warsztaty podczas festiwalu. Tytuł ich formatu brzmiał „The Origami Swan”. Wszystkie sceny zaczynały się od tego samego zdania. Mimo wspólnego początku, scenki diametralnie różniły się od siebie. Były zarówno scenki spokojne jak i dynamiczne, wesołe, jak i smutne. Mogliśmy podziwiać cały przekrój umiejętności australijsko-francuskiego duetu.

Jako ostatnia zaprezentowała się Grupa AD HOC. Doświadczeni komicy z Krakowa bardzo luźno zinterpretowali tytuł „Po-daje” i zaprezentowali prostą historię Teletubisia Po, po zakończeniu kariery w telewizji. W brawurowej roli głównej (i stroju) wystąpił Michał „Jeffrey” Ociepa. Format wydawał się jednorazowy, chociaż być może grupa zechce go wskrzesić w formie serialu. Jeffrey w stroju Teletubisia to coś, co zasługuje na szersze uznanie.

Po wydarzeniach w Teatrze Miniatura przenieśliśmy się do Hotelu Logos, gdzie oglądaliśmy i przede wszystkim słuchaliśmy Bulionu ze Śliwką. Kuba Śliwiński i Karol Bulski dali upust swoim talentom muzycznym, a talenty wokalne użyczył skład złożony z obecnych na festiwalu improwizatorów. To wydarzenie miało w sobie coś z dżemu, ale czuć było nieprzewidywalność, gdy pieczę sprawuje Śliwa. Mogliśmy usłyszeć niesamowity hit o stopach, o wyjeździe Michała Próchniewicza i Małgorzaty Tremiszewskiej do Częstochowy, czy o rzucaniu palenia.

Na tym skończył się pierwszy dzień wrażeń festiwalowych. Impreza trwała do białego rana, a następnego dnia kolejne emocje.

Relacjonował: Tadek Jaśkiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.